Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/72

Ta strona została przepisana.
KREON.

Złe się jak burza nademną zerwało,
Nie widzę końca mej męce,
Syna zmarłego dźwigałem ja w ręce,
A teraz żony martwe widzę ciało.
O biada! matczyna
Rozpacz dognała już syna.

POSŁANIEC DRUGI.

Zranionej ciężko nocą zaszły oczy,
U stóp ołtarza zajękła nad zgonem
Niegdyś chwalebnym syna Megareusa,
I nad Haimonem, a wreszcie przekleństwa
Tobie rzuciła ciężkie, dzieciobójcy.

KREON.

       1306—1353 Groza mną trzęsie. Przecz mieczem nikt w łono
Ciosu mi śmierci nie zada?
O, ja nieszczęsny! O, biada mi! biada!
W toń nieszczęść sunę spienioną.

POSŁANIEC DRUGI.

W konaniu jeszcze za te wszystkie zgony
Na twoją głowę miotała przekleństwa.

KREON.

Jakimże ona skończyła sposobem?

POSŁANIEC DRUGI.

Żelazo w własnej utopiła piersi,
Słysząc o syna opłakanym końcu.

KREON.

O biada! win mi nie ujmie nikt inny,
Nie ujmie męki, ni kaźni.