Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nikotyna Alkohol Kokaina Peyotl Morfina Eter.djvu/46

Ta strona została uwierzytelniona.

co nam, ale o piękną skórę tak. Otóż wasze zamsze, aksamity, brzoskwinie i alabastry zmieniacie na wyschnięte, brudne, pożółkłe szmaty. Może to wreszcie wam do rozumu przemówi, mimo że naogół macie go mniej niż my. Nawet Antoni Słonimski, który nie uznaje definicji pojęć, (patrz, jeśli chcesz, koteczku: słynna, dla mnie polemika o „Sen srebrny Salomei” z Pomirowskim w „Wiadomościach literackich”) krzyczał kiedyś: „świat nie jest piłką footballową — świat się zdobywa głową!” — i tę to głowę zamieniać dla marnej przyjemnostki w bezładny bałagan i śmietnik, z którego nic nowego i wartościowego narodzić się nie może — okropność!! Dlatego wzywam Rodziców, aby katowali dzieci zaczynające palić, jeśli inaczej do ich przekonania przemówić nie zdołają. Ale mają prawo robić to tylko wtedy, gdy sami nigdy nie palili, lub palić przestali. Niech mężowie niepalący gnębią (do tortur włącznie) żony, które palą, a żony niech zatruwają (jak to one tylko podobno umieją) w maksymalny sposób życie mężów, aż póki wszyscy nie rzucą do djabła wstrętnego nałogu. Niech przyjaciele podniecają się wzajemnie w szlachetnym sporcie „NP”, tak mało u nas niestety rozpowszechnionym. Niech kochankowie — ale dość.
Teraz opowiem Wam pokolei przeżycia tego, który palić przestał z dnia na dzień, ale niestety dopiero od jutra — bo te słowa piszę z parszywą „kumetą” w plugawym pysku, zatruty zupełnie, z trudem utrzymujący się przy tak stosunkowo łatwej pracy, jak pisanie tego „dziełka”, które temniemniej powinno