Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/395

Ta strona została uwierzytelniona.

nie, w formy odpowiednie, wypoduszkowane pokoje, wielorakość, zmienność, płynność, zacieranie granic osób i rzeczy, zmięszanie tortur z przyjemnością i nad wszystkiem duszący czad obłędu i zbrodni, utrzymywanej na samej ostatniej, śmiertelnej granicy — tuż przed śmiercią, którą stosowano tylko do niższych stworów, składało się na te dni i noce, niepodobne do żadnych najdzikszych fantazji europejskich literatników. Atanazy poddał się temu wirowi z całą świadomością. Też tylko raz jeden (według rozkazu Heli) spróbował miejscowych „drogów“, ale nic nie mogło iść w porównanie z pierwszem wrażeniem od kokainy w czasie tamtej nocy. Z początku cierpiał rzeczywiście męki niesłychane, widząc to wszystko, co się działo. Ale ponieważ odbywało się to przy nim, a Hela z niczego nie robiła tajemnicy i umiała z każdej okropności stworzyć nową podnietę, wkrótce wpadł Atanazy w nałóg „potęgowania potworności“ (jak to się nazywało) i brnął ze wstrętem, połączonym z niezdrowem upodobaniem, w coraz to inne orgjastyczne „nowalje“. Mimo wszystko, jeszcze nie wypełniły się czasy, chociaż chwilami zdawało się, że nic już więcej być nie może, a napięta do ostateczności sytuacja groziła jakiemś szalonem pęknięciem.
Z kraju, poza oficjalnemi komunikatami, dochodziły ich dość skąpe wieści. Nie mieli tam prawie nikogo blizkiego. Jedynie stary „butler“ Ćwirek uwiadamiał od czasu do czasu Helę o stanie rzeczy — lubił bowiem bardzo swoją księżnę, którą znał od dziecka. Dostał posadę leśnego w rządowych lasach i czuł się nieźle. A więc: Tempe, jak wiadomo, był u szczytu, pani Osłabędzka umarła na serce w nędzy, Purcel był komendantem całej kawalerji (nazywana go krajowym Budiennym), Baehrenklotz — komisarzem Sztuk Plastycznych. Łohoyski i Ziezio, przebywali w szpitalach warjatów — pierwszy sporadycznie — drugi stale. Smorski kończył się w zupełnej ataraksji. Jędrek uwolniony z więzienia,