Dała mi złotówkę mama, Bym zobaczył panorama. Idę ulicą Miodową, A w tem starzec z siwą głową, Obraz nędzy i rozpaczy, Prosi o wsparcie bogaczy. Przeszli dumnie ci i owi, Nic nie dali nędzarzowi. Tak mi się go żal zrobiło, Że choć nowość widzieć miło, Wyrzekłem się jej dla cnoty. I dałem starcowi złoty, Lecz kto jestem? jak się zowie? Nikt się odemnie nie dowie; Bo mi ojciec mawiał: „Synu! Nie chełp się z dobrego czynu“.
DZIECIĘ i DZBANUSZEK.
Mała dziecina łakoma i chciwa, Jak często w świecie bywa, Nigdy na tem nie przestała Co mama dała. Były dwa jabłka, trzeciego żąda; Były trzy gruszki, za czwartą spogląda; Dano cukierków, to zawsze za mało; Dano pierniczek, dziecię ciastka chciało. Raz mu w dzbanuszek wsypano orzechy Ach, co to było uciechy! Dziecina rączkę w wazką szyję wkłada, I wszystkieby zabrać rada. Ale niestety: wyciągnąć nie może.
Dziecię w płacz. W takim razie i płacz nie pomoże.
Szarpie. Wszystko napróżno: i orzeszków nie ma, I dzbanuszek rączkę trzyma.
Ktoś się wreszcie zlitował, i dał rady zdrowe:
„Nie bądź kochanku chciwym, weź tylko połowę,
Wyjmiesz rączkę, orzeszki wybierzesz potrosze.
A pomnij w dalszym wieku tak czerpać rozkosze“.