Strona:PL Stanisław Wyspiański-Boleslaw Śmiały 21.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

XXXVII.

Przelałem jeszcze potem krew niejedną,
bo mi już ziemscy oporem stawali:
jak ujrzą topór katowski, pobledną
i jak poczują sine ostrze stali
na karkach; — i już coraz odtąd rzedną
rodowi, co się dawniej tłumem pchali;
jedni mi tylko ostali rycerni,
zaprzysiężeni zabójstwem, więc wierni.


XXXVIII.

Prawie zaczęła się wojna domowa,
bo już ktoś wici rozseła po dworach,
bezemnie, com jest tu królewska głowa:
Samotny, — jeno przy tych lęku zmorach,
których dziś pełna komnata zamkowa;
że psy, trzymane na moich komorach,
choć nikt nie wchodzi i śpią moje chłopy,
jakby kto wchodził, wyją, lgnąc do stopy.


XXXIX.

Wszędzie w mych oczach to widmo skrwawione,
gdzie pojrzę: — lecz już z kawalców zrośnięte,
z ręką na klątwę wieczną zamierzone,
straszliwe, jako Świętość okrzyknięte, — —
Jakąś północnych rozdarłem zasłonę
tajemnic,... że już wstają trupy ścięte,
w mem państwie straszne szerząc trupie rządy,
żem jest wyklęty król przez Boże-Sądy.