Strona:PL Stefan Żeromski - Dzieje grzechu 02.djvu/234

Ta strona została uwierzytelniona.

ności, a lud i szlachta wzrusza się, daje groszaki i dusze zmarłe na tamtym świecie bardzo godne mają ulgi. Przez wrodzoną kostyczność usposobienia zacząłem indagować dziadusiów po kolei, czem też każdy z nich trudnił się uprzednio, zanim obrał sobie ów zaszczytny zawód zmniejszania cierpień duszyczkom zmarłych. Okazało się z interwiewu, że dziewięć dziesiątych tych mężów, to są właśnie parobcy, — i to nawet z moich rodowych majątków, oraz z dóbr moich czcigodnych sąsiadów. Społeczeństwo ze spokojem tolerowało ów widoczek iście polski. Dopiero wrogowie narodu zainicyowali usiłowania, żeby parobków wciągnąć w matnię społeczeństwa, zaprotestować przeciwko temu, żeby parobcy moi zostawali na starość dziadami. A czy dziady, siedzące pod kościołem, należą do społeczeństwa?
— I żebracy należą do społeczeństwa.
— A gdybyśmy jednego z nich posadzili wpośród siebie i zapytali go, co jest pożyteczne, a co szkodliwe, czy jego zdanie zgodziłoby się z pańskiem?
— Być może, że zdanie dziada z pod kościoła nie zgodziłoby się z mojem, być może nawet, że byłoby wręcz przeciwne mojemu, ale mimo to, nie jego, lecz, jak śmiem sobie pochlebiać, mój głos byłby bardziej decydujący w tem zagadnieniu, co jest pożyteczne dla mnie i dla niego, oraz dla społeczeństwa;
— Widzimy tedy, że nie od razu można wiedzieć, co jest społecznie pożyteczne, a co szkodliwe. Niewątpliwe jest, (biorąc rzecz z innej strony), że o ile szanowny pan byłby w stanie odłożyć na bok wszystko, coby mogło być jego interesem osobistym, majątkowym, kastowym i stanowym, to zdanie jego, jednostki oświe-