Strona:PL Strindberg - Samotność.djvu/87

Ta strona została uwierzytelniona.

nia moich nieznajomych dobrodziejek, które bawiły na wsi! Ale mogły przecie do miasta przyjechać za jakiemiś sprawunkami! Mniejsza zresztą o to: grano dla mnie a ja z wdzięcznością uznałem to za fakt; czułem, że mam towarzystwo w samotności i pozostawałem w jakimś związku z ludźmi o jednakowym ze mną nastroju i uważałem to za szczególną łaskę, że nie grano innego utworu.
Nakoniec uderzyła godzina dziesiąta i dobry, litościwy sen zakończył dzień, który popamiętam długo.




VI.

Lato dowlokło się do pierwszego sierpnia; poczęto już zapalać latarnie, które witam radośnie. Jest jesień a zatem postąpiliśmy naprzód a to rzecz główna; coś ma się za sobą, coś pozostało jeszcze przed nami. Miasto zmienia fizyognomię; tu i owdzie ujrzy się znajomą twarz a to uspakaja i dodaje siły. Będę mógł przemówić kilka słów a jest to dla mnie czemś nowem, tak nowem, że głos mój z braku ćwiczenia opadł niżej w skali i nabrał głuchego, przytłumionego dźwięku, który mnie samemu wydaje się obcy.
Strzelanie na błoniach ustało, mieszkańcy kamienicy wracają ze wsi, pies znowu szczeka dzień