Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/108

Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ XIV.
SĄD.

Przywoławszy psa do izdebki sierot, Dagobert zamknął drzwi i postąpił parę kroków do sieni dosyć obszernej dla pomieszczenia kilku osób, w kącie której przy ścianie była ławka.
Burmistrz, przybywszy na ostatni stopień schodów, zdziwił się, widząc jak Dagobert zamykał drzwi izdebki, do której zdawał się wzbraniać mu wejścia.
— Dlaczegóż te drzwi zamykasz? — zapytał porywczym tonem żołnierza.
— Najprzód, że w tej izdebce śpią dwie panienki, mojej opiece poruczone, a potem, że pańskie pytania niepokoiłyby dzieci, — odpowiedział Dagobert... — Siadaj pan na ławce i tu pytaj się mnie, panie burmistrzu, wszak, zdaje mi się, wszystko ci jedno?
— A jakiem-że to prawem pozwalasz sobie wyznaczać miejsce, w którem mam cię badać? — zapytał urażony sędzia.
— Och nie, ja niczego nie wymagam, panie burmistrzu, — odrzekł z pośpiechem żołnierz, obawiając się, aby na wstępie zaraz nie narazić sobie swego sędziego. — Tylko, ponieważ dziewczęta śpią i już przelękły się, zrobiłbyś nam łaskę, gdybyś raczył badać mnie w tem miejscu.