Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/315

Ta strona została skorygowana.

— Dobrze mówisz... tylko jeszcze kilka minut i biegnę.
— Ja idę dalej czatować przy drzwiach, gdybym co spostrzegła... pośpieszę, aby ostrzec; ale nie zatrzymuj się długo.
— Bądź spokojna...
Garbuska zbiegła co żywo na dół, aby wyglądać na ulicę, Agrykola zaś wrócił do swej izdebki.
— Ojcze, — rzekł do Dagoberta, — oto list, matka prosi, abyś go przeczytał; dopiero co go odebrała.
— Ach! dobrze! przeczytaj go za mnie, mój synu.
Agrykola czytał co następuje:

„Pani!

„Dowiaduję się, że generał Simon powierzył jej mężowi wielkiej wagi interes. Chciej więc pan, skoro jej mąż przybędzie do Paryża, prosić go, aby się udał do mego biura w Chartes, bez najmniejszej zwłoki, obowiązany jestem doręczyć jemu samemu, a nie komukolwiek innemu, papiery niezbędnie potrzebne do interesów generała Simon.

„Durand, notarjusz w Chartes“.

Dagobert patrzył na syna ze zdziwieniem i rzekł;
— Któżby to mógł zawiadomić tego pana o mojem przybyciu do Paryża?
— Może to jest ów notarjusz, którego adres zgubiłeś i któremu posłałeś papiery — zauważył Agrykola.
— Ale on nie nazywa się Durand i pamiętam dobrze, że to był notarjusz w Paryżu, a nie w Chartes... Ale — dodał żołnierz, nieco się zastanowiwszy — jeżeli, ma bardzo ważne papiery, które mnie tylko samemu oddać powinien...
— Zdaje mi się, że wypada ci, ojcze, udać się tam jak najprędzej — wtrącił Agrykola, prawie kontent z okoliczności, która oddalała ojca niemal na dwa dni, gdy w tymże czasie los jego w ten lub w inny sposób może być rozstrzygnięty.