Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/858

Ta strona została skorygowana.

według tego, co mi powiedziano, jest nowem najściem z jego strony.
„Oto ostatnia propozycja, jaką panu oznajmiono; będzie ona równie daremną, jak postąpienie z mej strony, którego użyłem bezskutecznie wczoraj, udając się na ulicę Klodoweusza.
„Po tem długiem i przykrem tłomaczeniu się, powiedziałem panu, że do niego napiszę; dotrzymuję mej obietnicy, otóż moje ultimatum. A najprzód ostrzeżenie:
„Strzeż się pan... Jeżeli zechcesz stawać uporczywie do nierównej walki, wystawisz się nawet na nienawiść tych, których podejmujesz się bronić. Jest tysiąc sposobów zgubienia cię w ich oczach, kiedy się ich zawiadomi o twych zamiarach. Łatwo będzie przekonać ich, że sam należałeś do spisku, który teraz chcesz wykrywać, a to nie przez wspaniałomyślność, ale przez chciwość“.
Chociaż Dżalma był bardzo delikatny i pojmował dobrze, że wypytywanie byłoby wielką niedelikatnością, nie mógł jednak opanować ciekawości; czytając więc ten ustęp, spojrzał na jezuitę.
— A któż to są ci ludzie, których pan bronisz?
— Których ja bronię?.. — rzekł Rodin, udając niby, że waha się — kto są moi protegowani?.. He... he!.. powiem ci, książę... Są to... są to biedacy bez żadnego ratunku, ludzie małego znaczenia, ale ludzie poczciwi, mający za sobą słuszność... w procesie, który prowadzić muszą; grozi im zguba ze strony ludzi możnych... bardzo możnych... Szczęście, że ja bardzo dobrze znam tych drugich, mogę więc demaskować ich na korzyść moich protegowanych... I cóż chcesz, książę? ja biedny człowiek, naturalnie biorę stronę ubogich, biednych ludzi... Ale, czytaj dalej, proszę cię:...
Dżalma czytał:
„Jeżeli więc nie przestaniesz występować przeciwko nam jako nieprzyjaciel, wielce się narazisz, a nic nie zyskasz, trzymając stronę ludzi, których nazywasz swymi przyja-