Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/360

Ta strona została przepisana.

ogołocenie mieszkania ze sprzętów było prawdziwym dowodem, że nie kłamie... Widocznie przed ślubem wyprzedał wszystkie meble... licząc, że przeniesie się do niej..
Panna Julja spostrzegła oddawna... a ja od niej, że stara się o rękę bogatej markizy... świat, mimo swej grzeczności, odtrącił całkowicie tę kobietę... odpychał ją... po tym skandalu w zeszłym roku nikt jej przyjmować nie chciał... Cóż więcej mam powiedzieć... wiadomość ta doprowadziła minie ido takiego przerażenia, aż panna Julja... moja rywalka... litowała się nade mną... po swojemu... powiedziała mi, że chce się na nim zemścić... i zaproponował; mi, żebyśmy wspólnie odsłoniły pani de Beauregard istotną jego wartość... zaproponowała mi pomoc...
— Ach... — otrząsnął się ze wstrętem Ewin — doprawdy... nie było poniżenia, przez które nie musiałabyś przejść.
— Oczywiście odmówiłam... Pożegnałam ją... rozstała się ze miną, jak przyjaciółka... powróciłam do domu... To co mam jeszcze do opowiedzenia, jest tak bolesne, że będę starała się skrócić... Nędza coraz bardziej zaczęła mnie gnębić... prawie, że straciłam wzrok... wreszcie nie mogłam już płacić komornego i po kilku tygodniach zmuszona byłam wyprzedać resztę sprzętów i przenieść się do tej nory... kiedy zostałam matką, byłam już tu...
Gdy już godzina... mojej słabości zbliżała się, nie chciałam, by imię dziecię było ofiarą mej dumy i, poszłam do miejskiej kliniki, gdzie przynajmniej przez kilka dni miałam pewne wygody, choć leżałam na ogólnej sali...
Pan de Ker-Elliot zasłonił twarz rękoma, wydając jęk bolesny.
A Teresa ciągnęła dwa ponurą opowieść, ocierając łzy:
— Po piętnastu dniach, według przepisów, zlecono mi opuścić to schronisko — opuściłam je z dziecięciem... które było moją radością i rozpaczą zarazem... Gdy wchodziłam do szpitala pozostawało mi jeszcze czterdzieści franków; w czasie mego pobytu tam pracowałam, tak, że ta mała sumka nawet się zwiększyła... byłam tam bezpłatnie...