Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/1360

Ta strona została przepisana.

Przybycie doktora Clément, zupełnie tym nieszczęśliwym nieznajomego, wprawiło ich w podziwienie i kłopot; milcząc i prawie z bojaźnją spojrzeli na nas.
— Czy pan się nazywasz August Levasseur? — spytał mój pan utkwiwszy badawcze spojrzenie w nieszczęśliwego i pilnie mu się przypatrując, jakby chciał czytać w głębi jego duszy.
— Tak... panie, — odparł zakłopotany młodzieniec, na którego twarzy od nędzy wychudłéj i nieogoloną brodą zarosłéj, malował się wyraz znakomitego rozumu, łagodności i szczéroty.
— W Montpelier przyznano panu stopień doktora medycyny?... pytał znowu mój pan.
— Tak panie... drżąc odpowiedział młodzieniec i spoglądał na żonę coraz bardziéj zdziwionym wzrokiem.
— Examen odbyłeś pan jak najświetniéj; wiodłeś wzorowe życie, — rzekł znowu doktor Clément — dostarczyłeś pan wybornych wypracowali anatomicznych... jesteś pan równie zręcznym chirurgiem jak dobrym lekarzem,... a jednak, znękany współzawodnictwem nie mogłeś w Montpellier znaleźć utrzymania, gdzie z miłości zaślubiłeś pan tę zacną i piękną kobiétę... potem zaś przybyłeś do Paryża... w nadziei poprawienia losu...
— Ależ panie... rzekł do najwyższego stopnia zdziwiony młody lekarz, — kto... pana mógł tak dobrze uwiadomić?...