Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/709

Ta strona została przepisana.

Gdy zaś i tę obietnicę przyjęto nowemi okrzykami niechęci, la Levrasse, jako wielki polityk, skinął na Baskinę oby odeszła i zawołał na orkiestrę złożoną z tolumbasa, trzech klarnetów i cztérech puzonów:
— Hej muzyka!... do dzieła!... zagłuszyć publiczność!...
Na ten rozkaz zabrzmiała piekielna orkiestra, a pajaco, jako człowiek roztropny, do jéj zagłuszającego hałasu dołączył rażące dźwięki ogromnego dzwonu; wrzawa wkrótce ustała, a wtedy la Levrasse i pajaco pochyleni nad poręczami przedscenia, na zabój wrzeszczeli:
— Wchodźcie panowie... wchodźcie;... to coście widzieli przede drzwiami, niczém jest w porównaniu z tém, co zobaczycie na teatrze... Wejdźcie panowie, wejdźcie!!
Mimo tego przebiegłego manewru la Levrassa, znaczna część rozdrażnionych widzów, rzuciła się na przedteatralne deski; powstał straszliwy zgiełk, który z wielką tylko trudnością uśmierzyli żandarmi, bo nakoniec prawo górę wziąć musiało. Kilku zbyt zagorzałych amatorów talentu Baskiny przyaresztowano, i wreszcie mogliśmy rozpocząć właściwe widowisko wobec niezmiernego tłoku widzów, bo wypadek ten podwoił powszechną ciekawość.