Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/105

Ta strona została przepisana.

Rysy starca przybrały pewną uroczystą powagę kiedy te słowa wymawiał. A młodzieniec spojrzał na niego z zadziwieniem.
W téj chwili odźwierny zapukał do drzwi i zaraz potém wszedł do mieszkania.
— Przyniosłem list dla pana Ludwika.
— Dobrze, — odpowiedział młodzieniec, przyjmując list z roztargnieniem, ponieważ umysł jego był zajęty wyłącznie chęcią odgadnienia przedmiotu tak ważnéj rozmowy, do któréj się ojciec jego przygotowywał.
Odźwierny, nie znalazłszy stosownéj chwili do oddania Ludwikowi biletu wizytowego zostawionego u niego przez kommendanta de la Mirandière, dodał odchodząc:
— Panie Ludwiku, jeżeli pan dzisiaj wieczorem wyjdzie z domu, nie zapomnij pan wstąpić do mojéj stancyi, bo mam panu coś powiedziéć:
— Dobrze, — odpowiedział młody człowiek nie przywięzując żadnego znaczenia do tych ostatnich słów odźwiernego, który téż zaraz wyszedł.
Ojciec Richard za piérwszym rzutem oka poznał list, który tegoż samego poranku za sklepiku swego zaadressował do syna, w Pa-