Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/135

Ta strona została przepisana.

gę nie zważać na pewne uniesienia żywości, które ja zresztą usprawiedliwiam, bo to wszystko co ci mówię powinno ci się wydawać bardzo dziwném.
— Rzeczywiście, panie, wszystko to wydaje mi się bardzo dziwném!
— Jednakże patrzaj, młody mój przyjacielu, to przynajmniéj powinno cię przekonać, że ja tu wcale nic żartuję, — dodał kommendant rozkładając na biórku dwadzieścia pięć tysięcy franków w biletach. Oto jest dwadzieścia pięć tysięcy franków, które z roskoszą oddałbym ci na urządzenie sobie domu na stopie wyrównywającéj domom innéj znakomitéj młodzieży; a co więcéj, dostarczać ci będę miesięcznie z góry dwa tysiące pięćset franków, i to przez lat pięć, potem dopiéro porachujemy się z sobą.
Ludwik spoglądał na pana de la Mirandière okiem zdumioném, nie mogąc dać wiary tomu wszystkiemu co słyszał; nareszcie, wychodząc nieco ze swego osłupienia, zawołał:
— Jakto.... pan mnie... mnie... takie czynisz propozycyje?
— Tak... i bardzo jestem szczęśliwy, że to uczynić mogę.