Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/153

Ta strona została przepisana.

I wziąwszy Ludwika pod rękę, wyprowadził go do przyległego pokoju, powiedziawszy piérwéj do lichwiarza:
— Po naszym powrocie oznajmię panu powód mojego przybycia, albo téż od razu ci powiém: Potrzebuję dwieście luidorów dzisiaj wieczorem. Masz, przejrzyj sobie to dokumenta...
A wydobywszy z kieszeni paczkę papierów, rzucił je zdaleka lichwiarzowi, i w towarzystwie swego przyjaciela przeszedł do drugiego pokoju. To grubijańskie i dumne obejście z jakiem Saint-Herem postąpił względom lichwiarza zadało nowy cios Ludwikowi Richard; myślał bowiem z bolesną goryczą w sercu, że Maryja poświęciła jego przywiązanie dla takiego nędznika. To téż znalazłszy się sam na sam ze swoim przyjacielem, Ludwik nie mogąc już dłużéj powściągnąć miotanych nim uczuć, uchwyciwszy za ręce pana de Saint-Herem, rzekł do niego głosem niemal łkającym:
— Ah! Florestanie, jestem bardzo nieszczęśliwy!
— Domyślam się togo, mój biédny Ludwiku; bo dla chłopca rozsądnego i pracowitego