Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/204

Ta strona została przepisana.

pozbawiło mnie twéj matki, nie będąc rozrzutnym, mało troszczyłem się o powiększenie własnego mienia i posagu, którymi żona moja wniosła; lecz kiedy niebo obdarzyło mnie synem, to uczucie przezorności, które staje się świętym obowiązkiem, kiedy kto ojcem zostanie, nieznacznie zamieniło się we mnie w rządność, oszczędność, nareszcie w skąpstwo.
„Zresztą, jeżelim sam odmawiał sobie wielu rzeczy, tobie na niczém nie zbywało wiatach twoich dziecinnych. Z urodzenia zdrów i silny, przy męzkiém wychowaniu jakie odebrałeś, wzrastałeś widocznie w najpiękniejsze przymioty ciała i duszy.
„Gdy doszedłeś wieku, w którym naukę korzystnie rozpocząć już mogłeś, umieściłem cię w jednéj z tych szkół otwartych dla ludzi ubogich; najprzód, że i to było dla mnie oszczędnością (drobnych oszczędności nie rozumiem) powtóre, że chciałem abyś w takiem wychowaniu przywykł do życia skromnego, pracowitego. Skutek przewyższył moje nadzieje. Wychowany z dziećmi ubogiemi, zamiast cobyś miał być wychowanym z dziećmi bogatemi lub dostatniemi, nie na-