Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/23

Ta strona została przepisana.

ważnie miała czasu leczyć się należycie, a potém musiano jéj rękę odjąć. Od czasu do czasu rana ta jeszcze się otwiera, co bardzo dla niéj jest dotkliwém.
— Biedna kobéta! — zawołał starzec w roztargnieniu.
— Co się tyczy choroby piersiowéj mojéj chrzestnéj matki, — mówiła daléj Maryja, — doktór powiada, że bardzo wiele kobiét prowadzących toż samo co ona rzemiosło, chorobie téj podległa, dla tego, że z oddechem wciągają do piersi szkodliwy pył wydobywający się z włosów i sierci, nad któremi pracują. Moja chrzestna matka jest jakby w dwoje złamana, i prawie każdéj nocy miewa tak okropne napady kaszlu, że muszę ją czasami po kilka godzin trzymać na rękach.
— Więc tylko z twéj pracy utrzymujesz chrzestną matkę?
— Nie inaczéj, bo ona nie może zarobić na życie.
— To poświęcenie z twéj strony jest bardzo szlachetne.
— Robię to co jest moim obowiązkiem: moja chrzestna matka przyjęła mnie do siebie po śmierci rodziców, płaciła nawet przez trzy