Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/288

Ta strona została przepisana.

dzieła, które pani uwielbiasz. I to są jego cuda. Pamięć jego uświęciłem moją wdzięcznością; z czego przekonywasz się pani, że to wszystko wygląda jakby jaka legenda o ludziach świętych.
Pani Zomałow coraz bardziéj zadziwiona oryginalnością Florestana, zamyśliła się na chwilę, gdy tymczasem książę Riancourt, dotąd zostający w pewném oddaleniu, zbliżył się do pana Saint-Herem i rzekł do niego:
— Mój Florestanie kochany, od czasu naszego tu przybycia ciągle mam na myśli jedno pytanie, które pragnę ci uczynić. Powiédz mi co to są za ludzie, którzy się tu dzisiaj znajdują? Wprawdzie widziałem gdzie niegdzie trzech czy cztérech naszych malarzy i jednego sławnego architekta, prowadzących pod ręce swoje żony zapewne; ale ci wszyscy inni, co to wszystko znaczy? Księżna i ja daremnie szukamy rozwiązania téj ciekawéj dla nos zagadki. Zresztą ci wszyscy goście zdają mi się być spokojni i przyzwoici. Te młode panienki wydają mi się skromne, pomiędzy niemi są niektóre bardzo ładne; ale jeszcze raz się pytam, co znaczy to całe zebranie?
Pani Zomałow przerywając milczenie w ja-