Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/306

Ta strona została przepisana.

— O nie, to nie to jest. Nie śmiem tylko powiedziéć panu wszystkiego; i pan i ciotka moja znajdziecie w tém wiele dziwactwa, ekscentryczności.
— Ah! hrabino, — odparł pan de Riancourt zalotnie, — ekscentryczność, w pani!
— Fedoro, — dodała stara księżna, — wytłómaczże się.
— Właśnie tego pragnę, ale będziecie oboje bardzo zdziwieni, — rzekła młoda wdowa z pewnym rodzajem zalotnéj otwartości; poczém odwróciwszy się do swego narzeczonego, dodała półgłosem:
— Zdaje mi się...
— Zdaje ci się, droga hrabino?
— Że.
— Dokończ, na miłość boską, dokończ!
— Że mnie opanowała niezwalczona chęć zaślubienia pana de Saint-Herem.
— Pani! — zawołał zdziwiony książę, którego twarz nagłym pokryła się rumieńcem, — pani!
— Co to znaczy, kochany książę? — zapytałała ciekawie ciotka Fedory. — czemużeś taki czerwony?
— Pani hrabino, — rzekł pan de Riancourt