Strona:PL Sue - Nowele.pdf/36

Ta strona została uwierzytelniona.

czuję, jak mój Tilmont wkłada coś do tej torby; było to dwadzieścia gwinei, wszystko, co wtedy posiadał.
— Tilmont — rzekłem — to źle, nadużywasz swego położenia.
— Ależ dajmy temu pokój — odparł z najwyższem zniecierpliwieniem — obejdzie się teraz bez tej gadaniny. Gdzież są twoje szczudła na pokłady mułu?
— Oto pod torbą. Płynąc na wznak, będę mógł je wziąć i nałożyć na nogi.
— A zatem masz już wszystko?
— Tak, wszystko.
— No, bądź zdrów, Tomie, szczęśliwej drogi.
— Bądź zdrów, Tilmont.
I odsłonił szeroko otwór w ścianie. Wiatr dął tak silny, że zgasił lampę. Uściskałem Tilmonta w ciemności, mówiąc mu: Podziękuj w mem imieniu Jolivetowi.
I wysunąłem się przez otwór. Odpowiedź Tilmonta odbiła się jeszcze o me uszy, lecz nie słyszałem już nic więcej, bo zacząłem się spuszczać po linie wstrząsanej wiatrem. Dzięki tłuszczowi, okrywającemu moje ciało, nie spostrzegłem nawet, że byłem w wodzie, aż mi poczęła smagać w twarz. Oddawszy się wzburzonym bałwanom, znalazłem się wkrótce obok łańcuchów steru, a bojąc się, by mimo piekielnego wycia burzy i szumu fal straże mnie nie dostrzegły lub nie