Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1059

Ta strona została skorygowana.

— Co cię znów do mnie sprowadza, moje dziecko? Nie spodziewałem się ciebie tak prędko zobaczyć.
— Panie — rzekła dziewczyna, wyciągając list z poza gorsu — odebrałam list od pana Ludwika i przychodzę prosić, aby go pan przeczytał i zaraz odpisał, jeżeli tego będzie potrzeba.
Pełna obawy i ciekawości oczekiwała młoda dziewczyna przeczytania listu od ukochanego. Pisarz w mgnieniu oka przeczytał list, a udając bolesne zdziwienie podarł go ku wielkiemu przerażeniu Mariety, ze słowami.
— Ach, biedne dziecko!
A zmiąwszy kawałki w ręku, rzucił je pod stół.
— Cóż pan uczynił — zawołała przerażona Marieta, blednąc.
— Biedne dziecko! — powtórzył starzec widocznie wzburzony.
— Boże, mój Boże! — szeptało dziewczę załamując ręce — może się panu Ludwikowi co złego stało?
— Nie to, dziecko, nie! ale najlepiej będzie, jeżeli panienka zupełnie o nim zapomni.
— O nim zapomnieć!
— Tak, zrzeknij się panienka wszelkich marzeń i nadziei.
— Jakto! pan Ludwik! mój Boże! cóż mu się stało?
— Widzi panienka, żyć w niepewności jest dla człowieka wielką męką, lecz w tym wypadku niech się panienka czuje szczęśliwą, że nie umie czytać.
— Ależ, mój panie, cóż ten list zawiera?
— Nie powinna już panienka o połączeniu się z panem Ludwikiem myśleć, to już teraz jest niemożliwe.
— Czy to pan Ludwik pisze?
— Tak jest, apelując przytem do szlachetnego serca panienki.
— Więc pan Ludwik mi pisze, abym o nim zapomniała.
— Tak jest, moje dziecko! lecz odwagi.
Marieta stała przez chwilę nieruchoma, jak posąg, za-