wszystko, co się tam znajduje, chyba z tysiącem nocy porównanem być może. Pomyślałem zatem, że pani i Fryderyk będziecie może ciekawi zobaczyć te powieści arabskie, ten świat bajeczny w rzeczywistości, za pośrednictwem wysokiej łaski, którą pan inspektor raczył mnie zaszczycić; podejmuję się zaprowadzić was jutro lub pojutrze do zamku, ponieważ młody margrabia za trzy dni już przyjeżdża. Cóż tedy pani powie na moją propozycję?
— Przyjmuję to z największą chęcią; dla Fryderyka zaś będzie to zachwycająca wycieczka, tem więcej, że on, równie jak ja, nie ma wcale wyobrażenia o tym przepychu; powtarzam, że dla niego przechadzka do zamku Pont-Brillant będzie wielką uroczystością. Dziękuję więc panu, mój dobry doktorze — dodała pani Bastien ze szczerem uradowaniem — jak pięknie spędzimy ten dzień!
— Dobrze, kiedyż więc pójdziemy?
— Jutro, jeżeli pan sobie życzy.
— Wybornie; odbędę moje wizyty wcześniej, ażebym był wolny, i jeżeli pani pozwoli, przybędę tu o godzinie dziewiątej; potrzeba półtorej godziny, ażeby się dostać do zamku, dokąd droga jest doskonała i prawie ciągle przez las prowadzi.
— A wracając z zamku, będziemy mogli w lesie zjeść obiad, który z sobą zabierzemy — dodała pani Bastien wesoło — powiem także Małgorzacie, ażeby nam upiekła na drogę ciasto takie, jakie to pan lubi, doktorze.
— Przyjmuję, ale pod warunkiem, że placek będzie ogromny — zawołał doktór żartobliwie — gdyż pani i Fryderyk dobry macie zwykle apetyt.
— Bądź pan spokojny, panie Dufour, wystarczy placka dla nas wszystkich. Ale patrz pan, oto właśnie nadchodzi Fryderyk, który już ukończył swą lekcję, pozostawiam panu przyjemność uczynienia mu tej miłej niespodzianki.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1212
Ta strona została skorygowana.