Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1257

Ta strona została skorygowana.

dy pana Dufour; nie jestże on naszym najlepszym przyjacielem? Powiedz mu co ci jest, usłuchaj jego zdania.
— Powtarzam ci, że nie potrzebuję rady pana Dufour — odpowiedział młodzieniec niecierpliwie — zapowiadam ci naprzód, że nie odpowiem na żadne jego pytanie.
— Moje dziecię, wysłuchaj mnie...
— Mój Boże, matko, co za przyjemność znajdujesz w tem, ażeby mnie tak dręczyć? — zawołał, uderzając nogą o ziemię — nie mam nic do powiedzenia panu Dufour, i nic nie powiem. Wszakże wiesz, że umiem być stałym.
Służąca doktora, wróciwszy w tej chwili do pokoju, rzekła do pani Bastien:
— Pan doktór czeka na panią w swoim gabinecie.
Młoda matka, rzuciwszy tylko bolesne spojrzenie na swego syna, stłumiła łzy, cisnące się do jej oczu i wyszła za służącą doktora.
Fryderyk, zostawszy sam jeden w salonie, stanął przy otwartem oknie, które, jakeśmy już wspomnieli, wychodziło na miejsce przechadzki miejskiej. Po drugiej stronie alei wznosiło się stopniami kilka wzgórków, u stóp których płynęła Loara, gdy tymczasem na ostatnim krańcu widnokręgu wyglądał z poza lasu pałac Pont-Briliant, w połowie otoczony mgłą jesienną.
Wzrok Fryderyka, błąkając się początkowo bez celu po rozmaitych bliższych i dalszych przedmiotach, zatrzymał się nareszcie na murach zamku.
Na ten widok młodzieniec zadrżał, twarz jego stawała się coraz posępniejsza, i stojąc ciągle oparty o okno, pogrążył się w głębokiem dumaniu.
Fryderyk tak był zatopiony w myślach swoich, że wcale nie widział i nie słyszał, iż druga osoba weszła z książką w ręku do salonu i usiadłszy w kąciku, zdawała się wcale go nie zauważać.
Henryk David, tak się nazywał nowoprzybyły, miał