Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1722

Ta strona została skorygowana.

— A jeżeli powróci inną drogą — wtrąciła Zuzanna, usposobiona nader życzliwie dla armatora z powodu jego grzeczności — narażasz tylko pana na utrudzającą drogę.
— Ale jeszcze raz powtarzam — zawołał Segoffin niecierpliwie — jeszcze raz powtarzam...
— Mój kochany — rzekł Pan Verduron, przerywając komisantowi Iwona — domyślasz się pewnie, że zanadto jestem grzeczny, albo raczej, że zbyt wielkim jestem egoistą, ażebym nie miał pójść za uprzejmą radą tych pięknych dam i poczekać tutaj na tego kochanego ka...
Badrzo dobrze! — zawołał z pośpiechem Segoffin — badrzo dobrze, nie mówmy już o tem; chciałbym jak najlepiej zrobić, ale dopóki pamiętam, panie Verduron — dodał odsuwając się dosyć znacznie od Sabiny i Zuzanny, i kiwając na armatora, ażeby się zbliżył do niego — słuchajno pan... mam panu coś powiedzieć na osobności.
— Ah! słuchajno, mój kochany — odpowiedział armator tonem czuło romansowym — chcesz widzę koniecznie oddalić mnie od tych pięknych dam? Knujesz chyba jaki spisek przeciwko mojej przyjemności?
— Słowo honoru, panie Verduron — zawołał Segoffin, lękając się już ażeby i to nowe usiłowanie jego nie zostało bezużytecznem — mam panu powiedzieć rzecz nadzwyczajnie ważną, proszę tylko o dwie minuty czasu.
— Dwie minuty! wszakże słyszycie piękne panie — rzekł armator z uśmiechem — o tyle tylko prosi, jakgdyby dwie minuty, spędzone w oddaleniu od tak miłego towarzystwa, nie były dla mnie dwoma wiekami!
— Ah! panie — powiedziała Zuzanna zachwycona tą nową grzecznością — zbyt wiele uprzejmości.
— Widzisz tedy, mój biedny Segoffinie — wtrąciła także Sabina, która zaczynała uważać pana Verduron za bardzo zabawnego — że trzeba ci będzie ulec.
Pan Verduron zbyt wiele przywiązywał znaczenia do zalecania się kobietom, ażeby się miał przychylić do żądania Segoffina, żądania, którego ważności nie domyślał