Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1769

Ta strona została skorygowana.

przedewszystkiem, powiedz pan, czy jesteś w stanie podnieść się z łóżka?
— Jestem — zawołał młodzieniec, starając się podźwignąć — jestem.
— Ja zaś mówię, Onezymie, że nie jesteś w stanie — wtrąciła Zuzanna — byłaby to największa nieroztropność.
— Pozwól, moja kochana Zuzanno — rzekł Segoffin — równie jak ty, jestem nieprzyjacielem wszelkiej nieroztropności, lecz (mogę ci się przyznać teraz) ponieważ od dwunastu lat mogłem i tu i owdzie widzieć rany rozmaitego rodzaju, nabyłem przeto w tej mierze pewnego doświadczenia.
— Niestety! tak jest, i to nawet własnym kosztem, mój biedny stary przyjacielu — odpowiedziała Zuzanna przypominając z jaką cierpliwą uległością ten zacny człowiek znosił tak długo szyderstwa, któremi go ciągle prześladowała z powodu jego mniemanej niezręczności, pozbawiającej go to oka, to palców.
— Otóż, moja Zuzanno — dodał — nie lękaj się niczego, zobaczę puls twego siostrzeńca, i zbadam należycie stan jego, jak to zwykle czynił nasz starszy chirurg; jeżeli znajdę, że nasz odważny młodzieniec będzie się mógł podnieść i zejść, chociaż tylko na godzinę do salonu panny Sabiny, to... Ale, nie, nie!... chwilkę jeszcze — zawołał Segoffin, przytrzymując silną ręką Onezyma, który usłyszawszy imię Sabiny, już chciał wychodzić z łóżka. — Pozwól, mój panie, jeszcze niezałatwiłem moich obowiązków lekarskich; bądź pan łaskaw zachować się spokojnie, bo jeżeli nie, zabiorę list, i zamknę pana tutaj na dwa spusty.
Onezym westchnął tylko i milczał, poddając się z największą niecierpliwością badaniu Segoffina, który przy świetle lampy przyniesionej do łóżka przez Zuzannę, przekonał się, że młodzieniec mógł rzeczywiście, bez żadnego niebezpieczeństwa przynajmniej godzinę posiedzieć.