Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/596

Ta strona została skorygowana.

łam tu w zamiarze dotrzymania danego przyrzeczenia, a potem, duma moja mimowolnie wzięła górę, straciłam przytomność. Teraz żałuję tego, wstydzę się mego niedorzecznego postępku, brzydzę się nim.
I pani de Senneterre przybiegła do Herminji, podniosła jej głowę, całowała w czoło i trzymała w objęciach swoich, wołając drżącym głosem:
— Nieszczęśliwe dziecię; czy przebaczy mi ona kiedy, panie de Maillefort? Pomocy! ratunku!... zawołaj pan kogo... jej bladość strachem mnie przejmuje.
Nagle dały się słyszeć kroki w sieni. W chwilę potem drzwi się otworzyły. Z twarzą zmienioną, wzrokiem niemal obłąkanym, wszedł Gerald; gdyż z ogrodu, gdzie bez wiedzy Herminji i pana de Maillefort stał za oknem, usłyszał te okrutne słowa, które matka jego powiedziała do tej biednej dziewicy.
— Gerald! — zawołał zdziwiony margrabia.
— Byłem tam — odpowiedział gwałtownem poruszeniem, wskazując na okno — słyszałem wszystko i...
Ale książę de Senneterre nie dokończył. Jakież było jego zdziwienie, kiedy spostrzegł, że matka jego tuliła do swego serca głowę Herminji.
— Mój synu — zawołała pani de Senneterre — brzydzę się moim postępkiem; zezwalam na wszystko, żeń się z nią... to jest anioł; dałby Bóg, aby mi tylko chciała przebaczyć.
— O! moja matko... moja matko... — szeptał Gerald głosem niewypowiedzianej wdzięczności, klękając przed Herminja, całując i oblewając łzami jej ręce.
— Dobrze, dobrze! — mówił margrabia cicho do pani de Senneterre — teraz dopiero syn będzie panią ubóstwiać.
Dostrzegłszy poruszenie Herminji, która usiłowała podnieść ociężałą głowę, Gerald zawołał.
— Ona wraca do przytomności. — I tkliwym głosem mówił do dziewicy... ja, Gerald.