Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/166

Ta strona została skorygowana.
XXXVII.
ZASADZKA.

Pleban z towarzyszką przechodzili koło Puhaczki.
— Cicho, — rzekła stara do Bakałarza, — już przeszła dziewczyna z księdzem. Gdy będzie wracać, napadniemy na nią i porwiemy.
— A jeżeli będzie wołać ratunku? — rzekł Bakałarz, — usłyszą na folwarku; wszak mówicie, że stąd widać folwark. Wy widzicie! — dodał ponuro.
— Nieinaczej, stąd widać folwark, — podchwycił Kulas.
— Trzeba więc tak zrobić, — rzekł Bakałarz po chwili milczenia; — Kulas będzie czatował przy wejściu do parowu, a jak tylko zobaczy zdaleka dziewczynę, pobiegnie do niej i z płaczem powie, że stara jego matka wpadła do parowu i nie może wstać; będzie ją prosił, żeby pomogła mu ją podnieść.
— Rozumiem; a starą matką ja będę, — rzecze Puhaczka.
— Pójdziesz potem do parowu, ku miejscu, gdzie czeka Barbilion z powozem. Ja się tam blisko schowam. Gdy Kulas przyprowadzi do ciebie dziewczynę, rzucisz się na nią, ręką zatkasz jej usta, żeby nie krzyczała. Kiedy przytrzymasz dziewczynę, Kulas mnie zawoła; we troje zawiniemy ją w mój płaszcz, zaniesiemy do