Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/293

Ta strona została skorygowana.

niędzmi od pana Germain. Zapewne po mojem wyjściu z domu wszedł ktoś do mego pokoju i znalazł ślady, które naprowadziły na to straszne odkrycie. Proszę pana jeszcze o jednę łaskę, — dodała Ludwika, dobywając z kieszeni paczkę luidorów — bądź pan tak dobry i oddaj te pieniądze panu Germain. Obiecałam mu, że nikomu nie powiem, iż pracuje u pana Ferrand, ale kiedyś pan już wiedział o tem, nie zdradziłam tajemnicy. — Nagle, zatrzymując się, zawołała przestraszona:
— Ale patrz pan, patrz pan na mego ojca! Potem, zbliżywszy się do Morela, zawołała kilka razy: — Ojcze!... ojcze!... ojcze!...
Morel spojrzał na nią tym wzrokiem mętnym, niepewnym, który jest właściwy cierpiącym na pomieszanie zmysłów. Odpowiedział pocichu, łagodnie, lecz smutnie;
— Winienem tysiąc trzysta franków notarjuszowi, to cena krwi Ludwiki. Trzeba pracować, pracować, pracować! O! zapłacę, zapłacę, zapłacę!
— Ojcze! — krzyknęła Ludwika, rzuciła się do kolan, i gwałtem wzięła go za ręce. — To ja! Ludwika!
— Tysiąc trzysta franków — powtórzył, wyrywając się, z rąk córki, — tysiąc trzysta franków. A jeżeli nie — dodał pocichu, tajemniczo — a jeżeli nie, Ludwika pójdzie pod gilotynę.
Ludwika okropnie krzyknęła: — Zwarjował!
— A cóż się stanie z matką, z babką, siostrami, braćmi? Utracili razem i ojca i mnie, umrą z głodu, nędzy i rozpaczy!
— Alboż mnie tu niema? Bądź spokojna, na niczem im zbywać nie będzie. Nabierz odwagi! twoje wyznanie spowoduje ukaranie wielkiego zbrodniarza. Ta myśl powinna ci dodać siły do zniesienia twych nieszczęść.
— Jaka myśl?
— Przekonanie, że ty, twój ojciec i twoja rodzina będziecie pomszczeni. Przysięgam ci uroczyście, że ten człowiek odpokutuje za swe zbrodnie za hańbę, za obłąkanie,