Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/399

Ta strona została skorygowana.
XIII.
PRZYJAŹŃ.

— Dzień dobry sąsiadeczko — rzekł Rudolf do Rigoletty, — czy nie przeszkadzam?
— Bynajmniej, bardzom rada żeś pan przyszedł, takie mam zmartwienie.
— Istotnie, jesteś blada, zdaje się żeś płakała?
— Zapewne, że płakałam i mam czego. Biedny Germain! przeczytaj pan, co do mnie pisze, serce się kraje.
— I cóż myślisz robić, sąsiadko? — zapytał Rudolf, przeczytawszy list Germaina.
— Co zrobię? wszystko, czego Germain ode mnie żąda, a to jak można najprędzej. Najprzód pani Morel prosiła mnie, żebym odwiedziła w więzieniu Ludwikę, może trudno będzie dostać się do niej, ale cóż robić, spróbuję. Na nieszczęście nie wiem nawet do kogo się udać.
— Już myślałem o tem, oto jest karta na wolne wejście.
— Jakżem panu wdzięczna! A czy nie możnaby dostać także pozwolenia na odwiedzenie Germaina? toby go ucieszyło!
— Wydostanę ci i takie pozwolenie, sąsiadko. Więc nie boisz się wejść do więzienia?
— Zapewne, pierwszy raz serce we mnie zadrży, ale to wszystko jedno. Jedna tylko rzecz martwi mnie, panie Rudolfie, on myśli, żem zdolna pogardzać nim, pogardzać!... ja?... proszę mi powiedzieć, za co? Stary sknera