Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/242

Ta strona została uwierzytelniona.

dzo udawały jej się łowy, gdyż po upływie pewnego czasu, uznawszy widocznie trud swój za bezowocny, zerwała się z głośnym okrzykiem: uu — haa! i usiadła w pobliżu mnie na gałęzi. Jeden rzut bystrego spojrzenia — i cała jej postać przybrała wyraz najwyższego zdumienia, połączonego z lękiem i ciekawością. Nasyciwszy ciekawość i uznawszy widocznie za wskazane odsunąć się ode mnie na przyzwoitą odległość, z ponownym okrzykiem uu — haa! przeniosła się na odleglejsze drzewo i stąd poddawała mię dalszej obserwacji.
Więcej zręczności w łowieniu ryb ujawnił duży zimorodek (Chloroceryle amazona): usadowiwszy się na gałązce w najbliższem mojem sąsiedztwie, pilnie wypatrywał, co się dzieje w wodzie — by nagle w pewnym momencie rzucić się do wody z głośnym pluskiem, niby kamień ciśnięty silną ręką. Chwila — i z wody wynurza się połyskująca ciemnozielona postać ptaka z pokaźną rybą w silnym dziobie i pośpiesznie wędruje na drugą stronę jeziorka, by tam w spokoju spożyć zdobycz. Wkrótce rozlega się wesoły, energiczny okrzyk i szczęśliwy łowiec zjawia się znowu na swem poprzedniem stanowisku.
Szum i świst skrzydeł oraz głośny plusk wody oznajmił nowych przybyszów: to żądne również smacznej strawy rybnej kaczki drzew-