Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/37

Ta strona została uwierzytelniona.

mówiąca wszystkiemi językami i kokietująca wszystkich pokolei w sposób cokolwiek napastliwy. Widomym znakiem jej łaski było powierzenie w opiekę szczęśliwemu wybrańcowi faworyta-pieska, przyczem zaznaczyć należy, iż faworyt nader często zmieniał opiekunów. Nie wszyscy jednak mężczyźni zdolni byli ocenić ów zaszczyt. Jeden z marynarzy na pytanie, czem jest zajęty, odpowiedział ze złością:
— Teraz, panie, jestem psim stróżem.
Drugą wybitną, a bardziej pociągającą postacią było młodziutkie dziewczę arabskie. Była to urodzona bałamutka, a czarne, palące jej oczy działały na mężczyzn na podobieństwo prądu elektrycznego. Każdy bezwiednie prostował się, podkręcał wąsa i rzucał czułe spojrzenia. Najbardziej pogrążonym okazał się młody i bardzo przystojny Brazyljanin. Ten godzinami całemi wpatrywał się w Arabkę. Próbowano zawiązać z dziewczyną rozmowę, lecz prowadzona na migi nie kleiła się jakoś, widocznie Arabowie i Brazyljanie nie posiadają zdolności lingwistycznych.
Inaczej rzecz miała się z warszawianką. Jechała pewna urodziwa niewiasta, jak sądziliśmy, w zamiarach matrymonjalnych. Wiadomo nam było, że włada tylko językiem polskim; w podobnem, jak ona, położeniu był i pewien Hiszpan, gdyż mógł wypowiedzieć się