Strona:PL Tegner - Frytjof.djvu/91

Ta strona została przepisana.

Ingeborga.
Ochłoń, Frytjofie, i powiedz jak było.
Przeczuć niesczęście umiałam oddawna
I też oddawna na wszystko’m gotowa

Frytjof.
Tyng się odbywał na mogile Bela. —
Tam, na zielonych jej stokach, przymknąwszy
Tarczę do tarczy, i podniosłszy miecze,
Stali już męże Północni, ścisłemi
Kurhan królewski opasując kręgi,
Z dołu do wierzchu, jeden ponad drugim.
Na sęskim głazie, jak złowiescza chmura,
Zasiadał dziki Helg i strzygł oczyma,
Jakby szukając krwi. Przy nim na głazie
Siedział tuż Halfdan — dziecie pełnoletnie,
I, nic nie myśląc, ze swym mieczem igrał. —
Więc wystąpiłem: »Królu Helgu! — rzekłem
»U granic kraju stoi Wojna — bije
»W tarczę czerwoną — ojczyźnie zagraża!
»Oddaj mi siostrę, ja ci dam to ramie,
»Które ci dzielnie w boju dopomoże —
^Skończmy niesnaski! — wierzaj, nie bez bolu
»Przychodzi mi się nienawidzieć ciebie:
»Konunga swego, Ingeborgi brata!
»Rozważ więc królu, i zarazem ratuj
»Serce królewny i koronę własną.
»Oto-ć prawica moja! klnę się Thorem,
„Że ją ostatni raz ku zgodzie wznoszę!« —
Ledwie tak kończę, gwar po całym Tyngu
Szerzy się — tysiąc mieczy w tarcze bije,
Na znak przychylnych dla mnie ludu chęci.
Wzlatuje odgłos pod same obłoki,
Które, jak gdyby radością przejęte,
Zdają się z góry, ku swobodnym mężom.