Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/210

Ta strona została przepisana.

dwaja; wypatrzeć sposobność, odgadnąć; nie macać, ale pochwycić; zrobić rzut, rzut jedyny, zabrać wszystko i zostawić za sobą głupców. Zamierzał on uczynić to za jednym zamachem, co łotrom niezdarom nie udaje się dwadzieścia razy z rzędu, i gdy ci dosięgają szubienicy, dosięgnąć fortunę. Spotkanie Rantaine‘a było dlań błyskiem światła. Niezwłocznie utworzył sobie plan postępowania. Zdusić Rantaine’a, a jego możebne zeznania zniweczyć swem zniknięciem. Uchodzić za zmarłego, to najlepszy ze wszystkich sposobów znikania; by dojść do tego, zgubić Durandę. Rozbicie to było niczbędnem. A w dodatku oddalać się, pozostawiając po sobie dobrą sławę! to było arcydziełem całego istnienia. Ktoby widział Clubine’a podczas tego rozbicia, ten myślałby, że widzi uszczęśliwionego złego ducha.
Całe życie żył on dla tej jednej chwili.
Cala jego istność wyraziła się w tem jednem słowie: Nakoniec! Straszliwa pogoda zasiniała na tem ciemnem czole. Przyćmione oko, w głębi którego zdawało się, iż zawisła jakaś zasłona, stało się teraz głębokiem i straszliwem. Odbił się w niem wewnętrzny pożar tej łuny.
Sumienie, tak samo, jak natura zewnętrzna, ma swe wytężenie elektryczne. Pomysł jest to meteor, w chwili powodzenia, góra myśli, które je wytwarzały, roztwiera się, tryska iskra; mieć w sobie skarbnicę złego i czuć w niej zdóbycz, jest to także rozkosz, mająca swoje rozpromienienia chwile. Tryumfująca zła myśl rozjaśnia oblicze przy powodzeniu pewnych kombinacji; udanie się zamiarów, osiągnięcie celów pewnej drapieżnej biegłości, objawia się w oczach ludzkich ponurem weselem. Jest to radosna burza, groźna jutrzenka. — Dzieje się to za obrębem sumienia, zamienionego w cień i chmurę.