Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/244

Ta strona została przepisana.

Gracja przysunęła krzesła. Dwaj wieiebni siedli przy stole.
Doktor Herode uznał za stosowne udzielić gospodarzowi trochę duchownego obroku. Słyszał on, że zdarzył się nieszczęśliwy wypadek, że Duranda rozbiła się na morzu. Jako pasterz przynosił pociechę i rady. Rozbicie to było nieszczęściem, ale także było szczęściem. Zajrzyjmy do owego sumienia: czy pomyślność nie nadęła nas pychą? Wody pomyślności są nader niebezpieczne. Nie trzeba się skarżyć na nieszczęścia. Drogi Pana są niezbadane. Mess Lethierry był zrujnowanym. Cóż stąd? Alboż bogactwo nie jest niebezpieczne? Bogacze mają fałszywych przyjaciół. Ubóstwo ich oddala. Pozostajesz sam — solus eris. Duranda, jak powiadają, przynosiła tysiąc funtów szterlingów rocznego dochodu. To za wiele na roztropnego chrześcijanina. Uciekajmy od pokus, gardźmy złotem. Przyjmijmy z wdzięcznością ubóstwo i opuszczenie. Samotność wydaje błogie owoce. Otrzymujem w niej łaski Pana. Wszak w samotności Aia, prowadząc osty Sebeona swego ojca, trafił na gorące źródła? Nie buntujmy się przeciw niezbadanym wyrokom Opatrzności. Święty człowiek, Job, był w nędzy, a potem się zbogacił. Kto wie czy strata Durandy nie będzie nagrodzoną, nawet w tem życiu? Tak naprzykład, on, doktor Jaquemin Herode, włożył swe kapitały w bardzo korzystną spekulację i radzi mess Lethierremu jeśli ma jakie fundusze, a chce dziesięćkroć je powiększyć, żeby także kupił akcje wielkiego towarzystwa eksploatującego plantacje w Texas, gdzie pracuje dwadzieścia tysięcy niewolników.
— Niechcę mieć do czynienia z niewolnictwem, rzekł Lethierry.
— Niewolnictwo, odparł wielebny Herode, jest świętą instytucją. Napisano jest: „Jeśli pan uderzy