Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/250

Ta strona została przepisana.



I.
Miejsce, do którego trudno się dostać i z którego niełatwo się wydobyć.

Łódź, widziana poprzedzającego wieczora z rozmaitych punktów guerneseyskiego wybrzeża i w różnych godzinach, była to, jak łatwo domyśleć się, krypa Gilliatta. Wybrał on sobie drogę wzdłuż brzegów zatoki ponad podwodnemi skałami; była to droga niebezpieczna, ale najprostsza; jemu zaś przedewszystkiem szło o to, by była najkrótszą. Rozbity okręt nie czeka, morze to rzecz nagląca, jedna godzina opóźnienia może być niewynagrodzoną. Gilliatt chciał jaknajprędzej pospieszyć na ratunek maszyny zagrożonej.
Zdawało się, że opuszczając Guernesey, Gilliatt pragnął, by nań nikt nie zwracał uwagi. Oddalał się, jak gdyby uciekał. Z pozoru podobny był nieco do kogoś, kto się kryje. Ominął brzeg wschodni, jak człowiek pragnący, by go nie widziano. Z Saint-Sampson i Saint-Pierre-Port prześlizgnął się cichaczem wzdłuż brzegu przeciwległego, stosunkowo bezludnego. Pomiędzy skałami musiał użyć wiosła; ale Gilliatt wiosłował według zasad hydrauliki, które uczą, by nie zapuszczać wiosła w wodę jakby się uderzało, ani