Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/410

Ta strona została przepisana.

Możebność straszliwą jest matrycą. Tajemnica skupia się w potwór. Kawały cienia wynurzają się tej masy nic nie płodzącej; roztwierają się, oddzielają, toczą, gęstnieją, zapożyczają się u czarnego obwodu, podlegają nieznanej polaryzacji, nabierają życia, tworzą sobie niewiedzieć jaką formę z ciemności i jakąś duszę z wyziewów i idą jak poczwary przez życie. Jest to coś jak ciemności przeistoczone w zwierzęta. Na co? do czego to? Znowu zwrot do wiecznego pytania! Te zwierzęta — to widma i zarazem potwory. Są niezawodnie — a nieprawdopodobne. Byt ich jest faktem, niebyt prawem. Są to amfibie śmierci. Ich nieprawdopodobieństwo plącze ich istnienie. Dotykają one granicy wiedzy ludzkiej, a zaludniają krańce urojenia. Zaprzeczasz istnieniu wampira, a tu ukazuje się głowonóg! Ich mrowienie się jest pewnością, zbijającą z tropu przekonania nasze. Optymizm, będący jednak prawdą, miesza się wobec nich. Oznaczają one przejście z naszej rzeczywistości do innej. Zdają się należeć do tego początku istot straszliwych, które marzyciel widzi mętnie przez oko nocy.
To przedłużenie potworności w niewidzialność zrazu, w możebność potem, było podejmowane, a może i wypatrzone poważnym zachwytem, głębokiem widzeniem magów i filozofów. Stąd wnioski o piekle. Szatan jest tygrysem niewidzialności. Drapieżne zwierzęta dusz ukazane zostały rodzajowi ludzkiemu przez dwóch jasnowidzących; jeden z nich nazywał się Jan, a drugi Dante.
Jeśli rzeczywiście kręgi cienia idą w nieskończoność, jeżeli po jednym następuje drugi, jeżeli to rozszerzenie istnieje w postępie nieograniczonym, jeżeli ten łańcuch, o którym co do nas gotowiśmy wątpić, istnieje — to, pewna, że głowonóg na jednym jego końcu, dowodzi bytu szatana na drugim.