Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 130.jpeg

Ta strona została przepisana.

pujące słowa rozpaczy, godne co do siły, stanąć obok słów dumy wszechwładnego Lermontowskiego „Demona“: „Nie ma nic w mej duszy, czegobym nie wyrwał, nie wytępił, gdybym przez to mógł miłość twoją pozyskać. Nie, nie — gdyby mi dano do wyboru stać się szalonym i gdybym w wizyach tego szaleństwa ciebie mógł posiadać — wtedy odrzekłbym: macie tu mój mózg, wedrzyjcie się bezlitosną ręką w jego pełną cudu budowę i potargajcie wszystkie delikatne włókna, któremi moje ja jest przywiązane do promiennego, tryumfalnego wozu ducha ludzkiego“. — Filozof ofiaruje tu więc miłości — to co jest najdroższego: myśl swoją!
Wielką jest wprawdzie potęga duchów wybranych w walce z przytłaczającem je cierpieniem; ta walka wewnętrzna świadczy bardziej o wielkości człowieka, niż najwspanialsze jego dzieła konkretne. Człowiek potrafi nawet w samej truciźnie znaleść środek do walczenia z cierpieniem: rzucić się w otchłań pracy, która pozwala mu, jak Zoli, jeszcze czas jakiś „przeżyć do dnia następnego“. I Kowalewska więc, szarpana cierpieniem, szukała oszołomienia w pracy. Ale to ciągłe wahanie między pijaństwem pracy i trzeźwością cierpienia może znieść przez czas dłuższy tylko organizm żelazny, któremu pozostało jeszcze dość siły brutalnej do mocnego zaciskania zębów, i to w takim tylko razie, gdy stworzy sobie podstawę, na której może się oprzeć; taką podstawą jest przekonanie, że nasze cierpienie nie zginie bez śladu, że ujawni się ono bezpośrednio, uwydatni w twórczości literackiej lub działalności społecznej; że padając, pozostawimy po sobie gruzy naszego więzienia.