Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 379.jpeg

Ta strona została przepisana.

powiedziano wyżej o charakterze utworu, nie może być mowy o jakiejś tendencyi z góry postawionej, do której autor nakręcałby swe typy; ale w każdym utworze, przedstawiającym wiernie typowe objawy życia, musi tkwić tendencya immanentna, bo nic nie dzieje się bez przyczyny i nie przechodzi bez pozostawienia skutków. A zatem i tutaj objawy typowe przedstawiają się jako skutki praw ogólnych danego układu stosunków; wychodzą tu na jaw zasadnicze sprzeczności, tkwiące w obecnym układzie społecznym, wobec którego jedni podlą się z powodu braku, drudzy — z powodu nadmiaru; wobec którego nawet lepsza jednostka, jeżeli nie jest bohaterem, dążąc do celów dodatnich, musi ku nim stąpać po błocie, musi się też spodlić, jeżeli nie bezpośrednio, przez to, że musi wejść w zależność od tych, którzy się podlą. A więc kto chce np. zostać uczonym, artystą i t. p. ten, jeżeli nie posiada sił nadludzkich, musi albo zginąć, albo zostać szubrawcem; jeżeli naturalnie nie był szczęśliwym szubrawcem à priori — szubrawcem dziedzicznym. Można bez przesady powiedzieć, że w danym układzie tkwi dążność do takiego rezultatu: im znakomitszy uczony, im większy artysta, tym większy — szubrawiec! (nawet i dziś już możnaby na to odszukać przykłady).
Naturalnie, że utwór, odznaczający się takim „wstrętnym, plugawym, niezdrowym“ realizmem, nie przypadnie do wykwintnego smaku „naszych znanych“. Według naszej „sympatycznej“, no i popłatnej, recepty, rodzina przedstawia się w literaturze w ten sposób mniej więcej, iż żyje ona cnotliwie, schludnie i szczęśliwie przy 30 rublach miesięcznego dochodu (choć