Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 372.jpeg

Ta strona została skorygowana.

Wegnawszy, popasieczył przejścia całym borem.
I kiedy przed żołnierzem Tatarzyn umyka,
Niedyskretnemu chłopstwu każdy wpadał w łyka.
Widziałbyś tam był rany więcéj, niż do śmierci
Potrzeba, widziałbyś był porąbanych w ćwierci,
Ręce poobcinane, a potém za skórę
Na plecach lub na piersiach powtykane wzgórę.
Trzy dni rzeź ona trwała, że nakoniec w ręce
Żołnierskie iść woleli, niż w tak wielkiéj męce
Ginąć; już więcéj więźniów niż trupów na szlaku,
Już ich nie ma kto troczyć, więc przyszło do braku:
A tu tysiąc czerwonych hetman rzuci z trzosem:
„Kto mi da Nuradyna — wielkim rzekszy głosem —
„Dam i drugi, niechaj się napatrzy niecnota,
„Że w oddaniu batowskiéj mam otwarte wrota:
„Mógłbym się bratniéj śmierci choć żadnym okupem
„Nienadgrodzona, zemścić nad psim jego trupem;
„Mógłbym i nad więźniami rzeżąc jak barany
„Wetować krwie szlacheckiéj nieoszacowanéj;
„Lecz wpiersiach nie tygrysie serce noszę, człecze;
„Doczeka pieska gałąź, choć mu się odwlecze“,
Ale ten wlazszy w błoto gdzieś po same uszy,
Przez cały tydzień ani drgnie, ani się ruszy:
W krótkim czasie do hana większéj godzien kaźnie,
O jednych szarawarach z takiéj wyszedł łaźnie;
Która wieść po tureckich gdy obozach gruchnie,
Że im tak rześko zajrzy Sobieski do kuchnie,
Acz nie zaraz uwierzy — ale z téj przegranéj
Samemu cesarzowi zadrży pod kolany.
Trzydziestu sześciu murzów i sułtanów kilka
(Nosi wilk, nosi, ale poniosą i wilka)
Dostało się więzieniu, coś prostego człeka,
Chorągwi kilkadziesiąt, a z trupów pasieka:
Kosz zgoła nietykany naszych doszedł ręku,
Gdzie matki przytroczone synowie do łęku,
Bracia siostry znalazszy, nie bez łez z stron obu
Rozwięzują, jakoby witając się z grobu!
Krewni krewne poznają, ci ręce do góry,
Ci dźwigają ramiona skrępowane sznury,
Wszytkim jakoby nowe zaświeciło słońce,
Wszyscy krzyczą do Boga, żeby swe obrońce
Chciał posilać: a ciebie, pod którego sprawą
Dostali się wolności, nieśmiertelną sławą,