Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 373.jpeg

Ta strona została skorygowana.

Któréj tu wiek najdłuższy nigdy nie uszczerbi,
Nie ujmie zazdrość ani twéj matki pasierbi,
Wielki obdarzył wodzu, i na którą żywém
Robisz sercem, darował niebem nieskwapliwém!
Kędy chociaż już będziesz (bo nas śmierć niesyta
Zbierze), nikt się dzieł twoich końca nie dopyta!
I król pan prawém okiem wejźrzawszy w twe czyny,
Acz podczas tak szkaradéj w ojczyźnie ruiny,
Mała się zda pociecha w tak smętnéj żałobie,
Będzie je chciał zawdzięczać, cny hetmanie, tobie!
Przerwałeś cug wiktoryéj poganom zuchwałym,
Biwszy wojskiem zastępy niezliczone małym.
Bo ledwie trzy tysiące i nie wiem zpełna-li
Żołnierzów, dla złych przepraw z tobą dojechali.
Pokazałeś, co mogą Polacy, gdy w zgodzie,
A niech to wie poganin, że mędrszy po szkodzie,
W ostatku hojne niebo tu-ć będzie nagrodą,
Do którego kiedyby mógł być przystęp wodą,
Łzy niewolników morzem, a modlitwy wiosły,
Których-eś oswobodził, w niebo-by cię wzniosły!
Przebacz, wielmożny panie, że ktoś takim śmiałkiem
Ważąc się grubym pędzlem i dowcipem miałkiem
Twoje rysować dzieła, które godne z onem
Samego Apellesa wielkim Macedonem
Będą pewnie, którzy je na późne prawnuki
Żywą farbą podadzą w nieśmiertelne druki!
A jeśli słaby papier na twych czynów wzory,
Będą ci, co je werzną w miedzi i marmory:
Lecz w piersiach ludzkich ryta i marmor i miedzi,
Cnota dopiéroż w niebie i ludzi przesiedzi.

Tym tonem ukwapliwy Merkuryusz prawi,
Że go mało co w rytmie Talia poprawi;
I zaraz z Szczebrzeszyna porwawszy się lotem
Ku Warszawie, gdzie, nie wiem, obróci się potem [1].






  1. Poemacik ten dajemy tu wedle druku zamieszczonego w „Bibliotece starożytnéj pisarzy polskich“ (Warszawa, 1854, tom I, str. 17—29) z uwzględnieniem wszakże wszystkich poprawek, jakich dostarczył tekst z trzech rękopismów wydrukowany w „Bibliotece Ossolińskich“ (Lwów, 1865, tom VI, str. 162—170).