Strona:PL Waleria Marrené-January tom I 179.jpeg

Ta strona została skorygowana.

na to, co poniża mię we własnych oczach. Ja czuję, że tak dalej być nie może.
— Więc cóż ty zamierzasz? powiedz mi to otwarcie, bo w takich chwilach rodzą się najszaleńsze przedsięwzięcia.
— Alboż nie powiedziałam ci właśnie, że nie jestem zdolna nic zamierzyć. Jak oślepiona nagle, szukam drogi daremnie, i przyszłam ciebie o nią zapytać. Ty kochasz, tyś powinna przecież mnie zrozumieć...
— Niestety! każdy kocha według miary swojej, a moja droga nie może być twoją drogą.
— Gdyby przynajmniej chodziło o mnie jedną!
— Gdyby chodziło o ciebie jedną, ja wiem, iż ze wspaniałem lekceważeniem rzuciłabyś los swój na hazard namiętności. I pozwól sobie powiedzieć, popełniłabyś największe szaleństwo, jakie kobieta popełnić może. Życie i bez tego jest dość trudne, a miłość nietrwała. Wreszcie, niema na świecie człowieka, dla któregoby tak wiele poświęcić można.
— Oktawio! gdzie zaczyna się miłość, tam kończy się poświęcenie.
— A przytem, są kobiety, dla których ukochany jest zawsze ideałem. Ale pamiętaj, że fałszywe położenie stanowi najcięższe kajdany dla dumnych i szlachetnych natur; więc nie stawiaj się w niem, przez miłość dla niego, zarówno, jak przez miłość dla siebie. Bo nawet gdybyście byli równej sobie miary, gdybyście nigdy nie zapotrzebowali pomocy obcej ręki, świat jeszcze znajdzie sposób was dosięgnąć.
— Więc cierpiałamym. I cóż ztąd? Czy sądzisz, że ja lękam się cierpienia? Przynajmniej nie trzebaby mi drzeć i rumienić się przed każdem okiem, ani kraść szacunku ludzkiego, ani przywiązania uczciwego człowieka. A tak, Okta-