Strona:PL Wells - Kraina ślepców (zbiór).pdf/155

Ta strona została uwierzytelniona.

rozkaz, poczem obaj panowie, w stanie zlekka podnieconym, zabrali się znowu do kolacji. Mister Maydig poczet rozwodzić się szeroko nad zmianami, których jutro zażąda od gospodyni; przemawiał przytem z optymizmem, który nawet jego gościowi wydał się nieco pośpieszny i zbyt gorączkowy. Nagle, o piętro wyżej rozległ się stłumiony hałas. Dwaj panowie spojrzeli na się pytająco, poczem pastor wyszedł gniewnie z pokoju. W chwilę później rozległ się jego głos i mister Fotheringay usłyszał kroki, dążące wgórę po schodach.
Wrócił po chwili z rozpromienioną twarzą.
— Niesłychane! — wołał — i wzruszające! Ogromnie wzruszające!
Chodził gorączkowo po pokoju,
— Skrucha! Wzruszająca skrucha — wołał przez uchylone drzwi. — Biedna kobieta! Zdumiewająca przemiana! Wstała z łóżka. Zresztą, musiała wstać. Wstała z łóżka, aby stłuc butelkę wódki, którą przechowywała w kuferku. Wyznała wszystko! Ależ taki fakt otwiera przed nami jak najdalsze perspektywy. Jeżeli mogliśmy w niej dokonać takiej przemiany...
— Tak, siła wydaje się nieograniczona — potwierdził mister Fotheringay. — A co się tyczy Winch’a...
— Bezgraniczna! Nieograniczona! — I pastor, stojąc na chodniku i uchylając znów sprawę Winch’a, wyłożył cały szereg niezwykłych projektów — projektów, które wymyślił, chodząc po pokoju.
Wszystkie te zamierzenia nie dotyczą naszego opowiadania. Wystarczy, że zostały one powzięte w duchu jak najbardziej humanitarnym, w duchu nieskończonej pobłażliwości, zasługującej na miano poobiedniej. Wystarczy, też, że kwestja Winch’a pozostała nierozwiązaną. Zbyteczne byłoby opo-