Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/044

Ta strona została uwierzytelniona.

adoptować. »Klasa« ochrzciła knota samodzielnie, dając mu przezwisko: Zabacuł.
Rozumie się, że to przezwisko nie powstało przypadkowo, że posiada swój właściwy rodowód.
Księżopolczyk jest synem ubogiego szlachcica zagrodowego, napół chłopa. Jego ojciec wzbudził raz podziw wszystkich uczniów, przybywszy na dziedziniec szkolny podczas »pauzy«. Miał na sobie prostą włościańską sukmanę, ale do jednej z pół tej sukmany była przyszyta maleńka blaszana szabelka — świadectwo otrzymanej niegdyś, od któregoś z królów polskich, nobilitacyi.
Młody Księżopolczyk, choć piastuje godność »knota«, jest sporym już, lat trzynastu, może nawet czternastu, wyrostkiem. Wieś często przysyła szkole takich, niekiedy starszych, wychowańców. Spóźnili się z nauką, bo musieli ojcu pomagać w polu, w stajni, w lesie, w oborze.
Zdrowi, krzepcy fizycznie, imponują z początku kolegom siłą ręki, zębów (podnoszą w zębach stolik, stojący na katedrze), bark (obnoszą po czterech naraz malców, siadających im na ramionach i plecach) — potem jednak, poznawszy, że silą pięści nie można wywalczyć nie tylko nagrody i pochwały, ale nawet promocyi, tracą humor, przygarbiają się, mizernieją... Wówczas też odbywa się w nich stanowczy przełom, o całej przyszłości stanowiący. Jedni, z zimną, żelazną, prawdziwie chłopską zawziętością zabierają się całą siłą do nauki, »kują« po całych dniach i nocach,