Strona:PL Wilk, psy i ludzie. W puszczy (Dygasiński).djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.

blami za pan brat gnieżdżą się gromadnie jaskółki; przed progami zaś tej pustki wygrzewają się na słońcu czubate śmieciuszki, kąpiące się w pyle razem z wróblami. O zmierzchu znów i w ciągu nocy dokoła pustej karczmy roi się mnóstwo nietoperzy, a na rozwalonym kominie wysiaduje sowa.
Karczmę ową, groblę i bagno nazywają wszyscy Trytwą. I ma ta Trytwa, podobnie jak puszcza, swoje własne mity i podania.
Starzy ludzie żywo jeszcze opowiadają, jak na grobli miały się niegdyś spotkać dwa nieprzyjacielskie hufce konnych rycerzy; jedni drugim nie chcieli zejść z drogi i stoczyli tu z sobą śmiertelną walkę: mocniejsi wyparli słabszych na bagna, gdzie też ci ostatni wszyscy śmierć znaleźli. Żyją w Orłowej Woli stare baby, które, gdy się rozgwarzą, to bają, że taki a taki człowiek, dziś już nieboszczyk, widział niegdyś tam o północy wychodzących z pod wody, czy z pod ziemi rycerzy; stawali oni na grobli, tworzyli szyk i gdy kur zapiał, znikali znów w topieli, rozpływali się w mgłach białych. Czy temu wierzyć, ja nie wiem. Bo gdzież na świecie niema takich śpiących pod ziemią rycerzy?... Więc chyba wierzmy.
Inne znów podania snują się około starej karczmy. Miał tu mieszkać niegdyś straszny jakiś karczmarz, człowiek zamiłowany w pieniądzach i rozboju. Opowiadają, że pod fundamentami tej pustki możnaby odnaleźć niejedną czaszkę, niejeden człeczy szkielet, a są podobno tacy, którzy zdaleka tu woń krwi ludzkiej czują. Słowem, na świecie, gdzie tknąć, wszędzie pamięć mordu, wspomnienia zniszczenia. A życie obecne niby weselsze, więcej niby w niem szczęścia!
Trytwa, jako bagno, jest to zbieg kilku strumieni, które tu wpadają, rozlewają się, a ponieważ poprzez groblę woda słabo tylko przeciekać może, więc rozpływa się ona dokoła, lub wgłąb wsiąka.