Strona:PL Wilk, psy i ludzie. W puszczy (Dygasiński).djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.

krzyknie, ona się zjawia i jakby pada na kolana przed kotem, żebrząc litości. Kto wie, czy niema przykładów zmiękczenia mordercy, jeżeli jego głód, silniejszy od uczuć litości, został już zaspokojony? Bo zkądżeby ptaszynie przyszło używać tego środka?
Usłyszano we wsi kwiczenie wieprzaka, bo właśnie — pomimo zawieruchy śnieżnej — poszukiwała go wyrobnica, której on był własnością. Wpadła w zapłotki i widzi, co się dzieje... Przelękła, zawraca do wsi, a bijąc silnie we drzwi każdej chaty, woła: „wilki! wilki! wilki!“ Ona, biedna kobieta, miała zjeść kiedyś tego wieprzaka, a tu przyszedł wilk głodny i wprzód go zjada. Nie o zbrodnię więc morderstwa tu chodzi, gdyż wcześniej, czy później wieprzak zamordowany być musiał. Wszakże po to żył na świecie, dlatego wykształcano jego organizm. Chodziło o to jedynie, kto wieprzka zjadł...
Każdy, co się we wsi poczuwa na siłach, chwyta drąg, widły, cepy; wypadają ze spokojnych chat ludzie silni, ludzie czynu, a każdy pyta — okiem, uchem, słowem: „gdzież są wilki?“
Już tylko słabe jęki umierającego wieprzka dochodzą do uszu. Pędzą gospodarze, widzą wielką zbrodnię, mszczą się energicznie... Buta nie walczy wcale, nie uchodzi; on się wychował wśród ludzi, oswoił się i wśród ludzi zginął. Zginął za to, że był głodny. Bo też zwykle z tej przyczyny walczy się i umiera na świecie. Ktoś zawsze jest głodny czegoś, aby... istniał.