Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/100

Ta strona została skorygowana.


XIII.
Rywalki Blanki.

— Jeszcze jedna? — szepnęła panna Maximum odwracając głowę i spotrzegając hrabinę. — Ah! to już przechodzi granicę! Było nas trzy moja droga! — dodała zwracając się do Szmaragdowej czarodziejki. Wodevil zaczyna mnie bawić!
I dwie paryżanki zapominając o swojej rywalizacyi, zaczęły śmiać się jak szalone.
Gregory się nie śmiał, nie miał nawet do tego ochoty.
Poznał panią de Nancey i przeczuwał nieuniknione kryzys.
Blanka postąpiła dwa kroki do Wołocha.
— Chciałeś oszukiwać mnie, sądząc, że to tak łatwo! — rzekła stanowczym tonem. — Nie zastanowiłeś się, niezręczny, że raz zaciekawiona, zechcę wiedzieć wszystko i że ścigać cię będę? Tak, do tego mnie doprawadziłeś! Ukryłam się w cieniu nocy... przekupiłam służbę! odegrałam rolę szpiega! Szkaradna rola, nieprawdaż?... tak, szkaradna i haniebna; lecz nie tak głupia w każdym razie, jak łatwowiernej! Przyszłam i oto jestem!.. Teraz wiem dla kogo zostałam zdradzoną! Zastaję cię pomiędzy dwiema pannami, które przy pomocy pięści kłócą się, jeżeli nie o twoje serce to o portmonetkę...
— Hola! hola! moja pani — zawołała panna Maximum blada od gniewu. — Wiedz, że jestem u siebie i że nie po-