Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/325

Ta strona została skorygowana.

— Idź pan więc... dopełnij zguby tego nieszczęśliwego, ale może przyjdzie dzień, w którym ludzie będą dla pana tak bez litości, jak pan dziś jesteś bez litości dla niego!...
— Znam pana upodobanie do prognostyków — wykrzyknął śmiejąc się Maugiron — i winszuję go panu szczerze... tylko może brak mu podstaw nieco!...
Potem dodał, idąc już ku bramie wchodowej:
— Po wizycie mojej u komisarza, powrócę... zapewne wtedy panna Lucyna będzie już w domu, i szanowny pański pryncypał, pan Achiles Verdier, wróci z podróży... Będę miał przyjemność zabrać z nim znajomość...
Andrzej zostawszy sam, rzekł do siebie:
— Oto dzień nieszczęść... każdemu się jakaś ich część dostanie!...


XIX.
Powrót.

Wszystko było prawdą; Maugiron rzeczywiście udał się do komisarza policyi...
Młody człowiek chciał osiągnąć podwójny cel robiąc ten krok: pierwszy, mniej ważny, był aby się zemścić na podmajstrzym, który go po dwakroć obraził; drugi, i najgłówniejszy, by nadrobić czelnością, odwracając od siebie w ten sposób uwagę reprezentanta władzy właśnie na drugi dzień po nocnej kradzieży, której był podżegaczem i wspólnikiem.