Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 1.djvu/7

Ta strona została przepisana.



Pani Angot.

I.

Domy, jak ludzie, mają właściwą sobie fizjonomię. Niektóre budynki, skromne z pozoru, pociągają dziwnym urokiem, obiecując ciszę, spokój i szczęście, inne, przeciwnie, wstręt budzą swoim ponurym wyglądem.
Pilny obserwator, opierający na tem swe spostrzeżenia, powie, i nie bez przyczyny, że w podobnych schronieniach nie mogą mieszkać uczciwi ludzie.
Do takiej to podejrzanej kategorji domów, zaliczyć nam wypada kamienicę dwupiętrową, wznoszącą się w 1850 roku na bulwarze Batignolles.
Wspomniony bulwar stał się obecnie piękną, rozległą częścią Paryża, starannie utrzymaną, należycie oświetloną, zapełnioną po obu stronach wytwornemi budowlami, wspaniałemi magazynami i kawiarniami. Nie było tak przed laty dwudziestu kilku.
Część zewnętrzna rogów bulwaru, położona między Montmartre i Batignolles, przedstawiała w lecie piaszczystą pustynię, w zimie bagnista, słabo oświetlone wieczorem, miejsce nadające się wybornie do schadzek dla pozarogatkowych włóczęgów; zabudowane dwoma rzędami szarych, brudnych domów, nie różniących cię wcale od otaczających je lepianek.