Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 2.djvu/208

Ta strona została przepisana.

— Prowadzisz mistrzowsko tę rzecz, jak widzę, odparł Croix-Dieu. Myśl zawieszenia w buduarze portretu księcia, była arcydziełem. Prawdziwa to rozkosz współpracować z tobą, me dziecię. Posiadasz cudowną zdolność urozmaicania scen szczegółami. Gdyby kiedykolwiek nuda cię ogarnęła, weź się do pisania romansów, miałyby one szalone powodzenie! Otóż trzymamy Jerzego, skrępowanego od stóp do głowy. Jutro, będzie on u mnie na śniadaniu, dokończę dzieła. Ale, gdyby ci potrzebnym był akt ślubny, podpisany przez świadków, dostarczę ci go. Nic w nim brakować nie będzie, przyrzekam. Znajdą się na nim podpisy, legalizacja i pieczęcie. Będzie to tak prawdziwem jak natura!
— Jesteś cudotwórcą baronie! zawołała Fanny. Gdyby który z twoich przyjaciół zapotrzebował księżyca, znalazłbyś sposób zdjęcia go z obłoków.
— No, no! nie pochlebiaj mi zbyt wiele, odparł śmiejąc się Croix-Dieu. Poczem uścisnąwszy Fanny wsiadł do powozu i kazał się zawieść na ulicę Caumartin, gdzie wdowa Blanka Gavard, oczekiwała na niego z obiadem.
Co było prawdą, a co zmyśleniem, w opowiadaniu Fanny Jerzemu w dniu poprzedzającym wieczorem?
Odpowiemy na to w krótkości.
Wszystko było prawdą, oprócz jednego najważniejszego szczegółu, to jest jej małżeństwa z księciem. Skrupuły Fanny Lambert, złamały miliony książęce. Po kilku miesiącach pobytu jej w zamku, Aleosco zerwał z nią stosunek, Fanny wróciła do Paryża żyjąc tam niezmiernie okazale.
Sto tysięcy liwrów dochodu, zwiększone zręcznemi